BRACTWO SUZUKI

Gwizdek ,Bracie ,spoczywaj w pokoju.[*]
Smutno,bardzo smutno.
Zegarmistrz Światła Purpurowy ...........za wcześnie przyszedł po Ciebie ,oj za wcześnie.
Wyrazy współczucia Rodzinie.
Na zawsze w mym sercu Brachu.

Smutne wieści... 😢 przykro mi

Boże to niemożliwe. Wspaniały Człowiek, Kolega, Ojciec. Zawsze uśmiechnięty, takiego Cię zapamiętam. Mnóstwo wspólnych wyjazdów, razem spędzonych chwil. Łzy ciekną mi po policzkach. Wyrazy współczucia dla całej Rodziny. [*]

Nie było mnie tu 3 lata... SMS od Waldka "wejdź na BS". Ze strachem odpaliłam stronę...
Jestem rozbita...
Najpiękniejsze, najfajniejsze i najbardziej zabawne momenty z motocyklowego życia (i poza nim) były właśnie z Pawłem. Wspólne przejażdżki, spontaniczne wypady, podróże... Ale i prywatne domowe spotkania, imprezki...
Zawsze pomocny, uśmiechnięty, dowcipny, ale i powściągliwy, opanowany. Baaardzo lubiłam Jego towarzystwo.
Gwizdku, już nie pośmiejemy się razem, nie pośmigamy wspólnie, nie zaliczymy nocnej herbatki na płockim rynku...
Żegnaj Bracie...
Wyrazy współczucia dla Rodziny i bliskich [`]

"Nie wie nikt, co się może stać, nie wie nikt, co się jeszcze zdarzy"...
Ale taka wiadomość wbija w ziemię, przyjacielskie wspomnienia wracają. Wraca więź z Bractwem, wraca uśmiech, serdeczność Gwizdka, wspólnota.
Gwizdek zawsze, od kiedy byłam, on był, był, toczył nocne rozmowy z naszym Bartkiem, brał go na paradę na moto, bywał u nas, z nami.
Nie wierzę...., choć od kiedy dowiedzialam się o jego chorobie, wierzyłam, że będzie dobrze.

Za szybko...
(*)

Monika, bardzo mi smutno. Wspieram zdalnie. Trzymaj się.

Dane nam jeszcze było razem pospacerować po śląskich górach i przywitać Nowy Rok we wspaniałym towarzystwie.
Żegnaj wesoły Gwizdku.... [*]

Spoczywaj w pokoju [*]

[*][*]

[*]

:((

[*]

To zobaczenia... gdzieś... kiedyś...
Żal, smutek i to pragnienie kolejnego spotkania, które pozostanie...
[*]

bohas pisze:
> Dane nam jeszcze było razem pospacerować po śląskich górach i przywitać
> Nowy Rok we wspaniałym towarzystwie.
> Żegnaj wesoły Gwizdku.... [*]
Pamiętam jak dziś, jak wytrwale maszerował z Leonem na plecach...
Nie chciało się wierzyć, że jest po chorobie, a on sam nie wyolbrzymiał problemu.
Dopiero pod samym szczytem, zamieniliśmy się na chwilę i zabrałem od Niego małego....
To był wypad pełen żartów, śmiechów i planów na przyszłość...
I nadzieji.
Nadzieji, że to co złe już za nim...

Kiedy przyjechał do mnie w odwiedziny do szpitala, nie było najważniejsze jak on się czuje, tylko co może zrobić, żebym ja czuł się ok, będąc daleko od domu .

Kurcze, Paweł.....

[*] trzymaj sie bracie....

[*]