VS 1400 jaki olej do tylnego zawieszenia

[Lechul]

Hahahahahaha :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Zbychu dopisz mu tylko ile Cie szarpnęły Twoje "gazóweczki" żeby sie zastanowił przed wyrwaniem

[Fero]

Zbychu wie w którym kościele dzwoni, mimo tego iż na dzień dzisiejszy zostało tylko wlać oleum i miejsce wlewu odpowiednio zabezpieczyć to jeszcze nic nie powiem jak i co , po teście ........

Gazóweczki?? Zbychu przecież zdawał relację ile motocykli mógłby kupić za remont tego jedynego, czyli jego własnego :mrgreen: a gazóweczki napewno stanowiły lwią część wydanej kaski

[Zibias]

Święte słowa Panie, święte słowa.

[osama]

ja jednak dalej się będę upierał że coś co jest z natury nie rozpieralne, po rozebrabiu złożyć się nie da, mechaniki też trochę liznąłem więc laikiem nie jestem, a amortyzatory wszelakiej maści widzę dziennie w pracy i wiecie co, rzaden amortyzator koła nie jest wyposażony w otwarcie (jak z przedniej zawiechy), nie ma nawet korka zlewu oleju, a na instrukcji załączonej do każdego amorka są ładne rysuneczki i opisy jak się utylizuje takie badziewie i wiecie co - nie dość że pisze iż należy amorki wiercić aby pozbyć się medium, to w każdym pisze że medium to jest pod wysokim ciśnieniem i nie ważne czy to gaz czy olej.

tak więc Ferro bracie zważ dobrze co robisz, abyś sobie krzywdy nei zrobił i abyś nie był zmuszony szybko na początku sezonu szukać nowych amorów :angry_smile:


PS: coś z instrukcji Clymera "The damper unit cannot be rebuilt; it must be replaced as a unit"

[Lechul]

Wiecie co zrobiłem ?? Normalnie najechałem Ferusa przed momentem i tak go docisnąłem, że wyspiewał cienkim głosem co i jak kombinuje :twisted:
Ale póki co to :nie_powiem: :nie_powiem: :nie_powiem: :nie_powiem:

[osama]

Normalnie najechałem Ferusa przed momentem i tak go docisnąłem, że wyspiewał cienkim głosem co i jak kombinuje

:jump:

[Fero]

a może polecimy o flachę? jak zrobię to chodzę opity na amen, bo każden niedowiarek stawia, gorzej jak spie....lę, to kasy mi braknie na tankowania w sezonie......, kto podnosi rękawicę?

[Lechul]

Jeżeli po naprawie amorki będą zachowywać się poprawnie tzn. potrzebna będzie ok. trzy razy większa siła do ich rozciągnięcia niz do ich ściśnięcia to Docentus Ferus flachę u mnie ma
HOWGH !! :angry_smile: !!

[snajper]

Witam
Docentusie Ferrusie ,jeszcze jedną halbę stawiasz.

[Tifosi]

Może to nie ścigacz, ale amortyzator to dosyć ważna część motocykla, odpowiada za drogę hamowania i stabilizację w zakrętach, na koleinach itd. ja bym się osobiście nie bawił w takie rzeczy bo oszczędzając kilka złotych można sobie zrobić ała.

[Lechul]

.....oszczędzając kilka złotych można sobie zrobić ała

Ponieważ sam wywołałem dyskusję na temat "czy się da czy się nie da" to pozostając w zachwycie nad determinacją Fera poczuwam się (w zastępstwie Zibiasa) w obowiązku wyjaśnić, że oprócz palmy pierwszeństwa w dziedzinie samodzielnego wskrzeszenia właściwości amorków wspomniany determinant (nie mylić z desperatem, detergentem lub denturatem :mrgreen: ) walczy o jakieś cirka ebałt 1600 zeta za komplet gazowych teleskopków a to mi na "kilka złotych" nie pachnie
Oczywiście żeby było jasne zgadzam się w pełni z opinią o bardzo dużym znaczeniu sprawnych amortyzatorów dla bezpieczeństwa jazdy.

[Tifosi]

Czy to jest kilka złotych czy sporo kasy to już moim zdaniem zależy na ile cenisz swoje zdrowie.

[Pastor]

Ja zainwestowałem 300 dolarów w amory do Intruza. Poprawiło się znacznie prowadzenie i wyczucie motocykla w porównaniu do fabrycznych, przy okazji obniżyłem tył i środek ciężkości i ogólnie lepiej wygląda optycznie. Niby troche to jest ale nikt nie powiedział, że motocykle są tanie (no, może oprócz Mao Tse Tunga). Jak pokonasz trudności techniczne i skończysz temat to koniecznie pochwal sie wrażeniami z jazdy. Najlepiej byłoby zainstalować kamere albo jakiś czujnik i sprawdzić ile czasu opona spędza w powietrzu a ile na asfalcie ??

[Fero]

No i dokonałem czynu niemożliwego :party: (dokonałem brzmi snobistycznie, wielkie dzięki dla kolegi Piotrusia, który włada w sposób niemożliwy wszelkim narzędziem warsztatowym) :cmok:

Niedowiarkowie, lecą do monopolu :rofl: a jeszcze raz wielkie dzięks, dla pokładających w operacji, nadzieję :spoko:

było to tak:
Kiedy zdecydowałem się na wymianę oleju w amorach, realizacja nastąpiła lawinowo, demontaż amortyzowania tyłu i przewiezienie gratów do garażu kolegi (brak w moim odpowiednich narzędzi) kolega Piotruś dysponował jakimś sciągaczem do sprężyn, ale po kilku próbach ich ściągnięcia, gdzie przedmiotowy ściągacz latał po całym garażu (ściągacz nie był doskonały), Piotrek nie poddał się, z wrodzonym dla siebie zacięciem opatentował i wykonał narzędzie które pozwoliło w 3 minuty obnażyć amor (cholera lustro na amorze trochę zaśniedziało, przyrdzewiało, ale poradzimy, pomyślałem)
Teraz zdradzę tejemnicę, nurtującą wielu, how make ??
Do osuszenia amora, potrzebne jest wiertełko czym mniejsze tym lepsze (np. 2 mm), ale pamiętać należy że olej potrzebuje większego ujścia niż np. woda, nie bez kozery napisałem woda, gdyż wylewając fabryczną zawartość amora, konststencja tego co wylatało, była właśnie taka, czarny syf o konsystencji bardzo wodnistej.
Wróćmy jeszcze do instrukcji "spuszczenia": w dolnej części amora wiercimy dziurkę wspomnianym rozmiarem wiertła i wypompowujemy całą zawartość, wspomnianego również syfu, płukamy resztę szlamu benzyną ekstrakcyjną, pamiętając o dokładnym osuszeniu wnętrza amora (kawka, piwko, papieroch........ czekamy, aż resztki benzyny wyparują, pomagamy sobie sprężonym powietrzem z kompresora. Wnętrze osuszone, więc przystępujemy do zabawy w doktora, potrzebne: strzykawka (Piotrek jak kupował strzykawkę w aptece, powiedział Pani że potrzebuje, rozmiar Big, Pani zapytała po co?? Odpowiedź Piotrka: nie chciała by Pani wiedzieć, musiała kobieta nie przespać nocy, myśląc co można zrobić fajnego z tak wielką strzykawką :Banana2: i jeszcze jeden rekwizyt potrzebny do operacji to igła z największą ptrzepustowością (igła wprowadza nowy olej do amora, za pośrednictwem małej dziureczki, którą popełniło małe wiertełko), skoro w amorze, nie ma już starego oleju, amor jest wypłukany ze wszelkiego syfu, zalany jest nowy 15W olej do zawieszeń, należy dokonać zatkania dziurki (co nie którzy pewnie wiedzą jak zatykać dziurki :mrgreen: , ale dla przypomnienia napiszę how) małą dziurkę winniśmy nagwintować, wkręcić małą śrubeczkę, uciąć na równo ze ścianką zewnętrzną amora, delikatnie przeszlifować, wytrawić kwasem i zalutować, trwało to wszystko może ze 3 godziny, w między czasie zerkaliśmy na telewizor (tak telewizor, Piotrek w garażu ma takie dobrodziejstwa) Plebania i wieczorynka - sprecyzuję Wam jaka to była wieczorynka, po konsultacji z moją 3,5 letnią córeczką, ona zna dzienny rozkład jazdy bajeczek.
Efekty na sucho są takie jak Lechul pisał

Jeżeli po naprawie amorki będą zachowywać się poprawnie tzn. potrzebna będzie ok. trzy razy większa siła do ich rozciągnięcia niz do ich ściśnięcia to Docentus Ferus flachę u mnie ma

pozostaje zamontażować i sprawdzić na drodze.
Piotr, Szacun (tu zaczerpnąłem z innej subkultury)

Acha wczoraj odebrałem też trochę aluminium do mojego moto, które fachowiec potraktował, jakąś pastą, siła rąk, kawałkiem filcu polerskiego
Efekt - bajeczka

[Lechul]

No jeżeli tak to :cheers: :cheers: :cheers: :cheers: :cheers: :cheers:
Napisz jeszcze dla potomnych dla pełnego obrazu sytuacji jak "dostarczyłeś" benzynke do amora (pewnie przez ten sam otworek :roll: ) jak określileś ilość oleju potrzebną do zalania (pomiar ilości starego czy zalanie "do pełna") no i na koniec wrażenia z jazdy
P.S. Ekstermalne zajęcie ta mechanika motocyklowa - igły rozmiar XXXL, jeszcze większe strzykawki, benzyna, papierosy, wieczorynki i "Plebania" :olaboga: :olaboga: :olaboga: - normalnie na trzeźwo nie do przerobienia :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: